Ten rodzaj sąsiedztwa go nie podoba; Widział to milion razy, powielony na twarzy ziemi. Pochodziło z tego, że uciekł na początku swojego życia, aby wykorzystać swoją szóstkę jako metodę wyjścia. A teraz wrócił. Nie sprzeciwił się ludowi: widział ich jako uwięziono tutaj, Ordinariusze, którzy nie musieli pozostać własnej winy. Nie wymyślili tego; Nie podobało im się to; Znosili to, ponieważ nie musiał. W rzeczywistości czuł się winny, widząc ich ponurą twarze, zwracane usta. Postrzane, nieszczęśliwe usta.
(This kind of neighborhood did not please him; he had seen it a million times, duplicated throughout the face of the earth. It had been from such as this that he had fled, early in his life, to use his sixness as a method of getting out. And now he had come back.He did not object to the people: he saw them as trapped here, the ordinaries, who through no fault of their own had to remain. They had not invented it; they did not like it; they endured it, as he had not had to. In fact, he felt guilty, seeing their grim faces, their turned-down mouths. Jagged, unhappy mouths.)
Narrator zastanawia się nad swoją pogardę dla pewnego sąsiedztwa, odczuwając głębokie poczucie znajomości i dyskomfortu ze względu na jego powtarzającą się naturę na całym świecie. Jest to miejsce, z którego kiedyś się uciekł, wykorzystując swoje unikalne umiejętności, aby uwolnić się od granic tego przyziemnego egzystencji. Wracając teraz, jest skonfrontowany z uczuciem nostalgii zmieszanej z oporem wobec otaczającej go identyczności.
Pomimo jego niechęci do środowiska, wczuwa się z ludźmi zamieszkującymi je, uznając ich za ofiary ich okoliczności. Są „porządkami”, złapani w życiu, którego nie wybrali i nie mogą się zmienić, co wywołuje w nim winę. Ich wyrażenia odzwierciedlają smutek i rezygnację, symbolizując emocjonalne pobyt uwięzienia w cyklu, który udało mu się uciec. Przez ich ponurą twarze widzi ból trwałego życia, a nie autentycznie żył.